Sól drogowa, czyli chlorek sodu (NaCl) wzbogacony o substancje przeciwzbrylające świetnie radzi sobie z gołoledzią. Jest przy tym relatywnie tani w porównaniu do alternatywnych metod radzenia sobie ze skutkami zimy. Ma jednak destrukcyjny wpływ na samochody. Mowa tu nie tylko o niszczeniu powłoki lakierniczej, ale także przyspieszeniu procesu utleniania metali. Cierpią na tym przede wszystkim elementy zawieszenia oraz układ hamulcowy.
Tak jak wspomniano, sól drogowa to chlorek sodu (NaCl) w ilości przynajmniej 90%. W normalnych warunkach chlorek sodu jest bezbarwnym ciałem stałym o strukturze krystalicznej. Pozostałe 10% to substancje nierozpuszczalne w wodzie np. żelazocyjanek potasowy K4[Fe(CN)6] oraz woda. Sól drogowa o takim składzie jest niestety szkodliwa dla środowiska naturalnego. Lepszy pod tym względem jest chlorek wapnia oraz chlorek magnezu, jednak mają one wyższą cenę zakupu. W związku z tym są stosowane przez drogowców o wiele rzadziej.
Środowisko naturalne to jednak nie wszystko. Równie dużo szkód sól drogowa jest w stanie wyrządzić samochodom. Najczęściej w tym kontekście wymienia się karoserię. Wynika to przede wszystkim z faktu, że sól drogowa jest higroskopijna. Wnika ona w strukturę lakieru, chłonąc z otoczenia wodę. Jeśli w lakierze występują jakieś uszkodzenia, może ona spowodować korozję w tych miejscach.
„Sól drogowa przyspiesza proces utleniania, także w przypadku metali nieżelaznych. Z tego względu stanowi zagrożenie dla podwozia samochodu, w którym mamy odsłonięte elementy zawieszenia, elementy gumowe oraz układ hamulcowy. W każdym z tych podzespołów sól drogowa może rozpocząć lub przyspieszyć korozję. Dotyczy to nawet klocków hamulcowych, które zawierają metalową płytkę nośną, natomiast sama warstwa cierna jest mieszaniną różnych substancji. W przypadku uszkodzeń klocków, sól drogowa w połączeniu z wodą może powodować korozję podpowierzchniową. W dłuższej perspektywie czasu skutkuje ona skruszeniem materiału ciernego lub nawet odklejeniem się warstwy ciernej od płytki nośnej” – wyjaśnia Dawid Tarchała z laboratorium firmy Steinhof, producenta klocków hamulcowych do pojazdów osobowych i ciężarowych.
Zabezpieczenie samochodu przed destrukcyjnym działaniem soli drogowej powinniśmy wykonać tak naprawdę przed nadejściem zimy. Dobrym pomysłem może być spłukiwanie soli co jakiś czas z karoserii, kół oraz wewnątrz nadkoli, ale nie zawsze jest to możliwe ze względu na niską temperaturę. Dobre zabezpieczenie lakieru stanowi powłoka z wosku twardego, którą można nałożyć (wcześniej glinkując lakier i susząc go) na całą karoserię. Do karoserii pokrytej woskiem trudniej przylega brud, dlatego stanowi to duże ułatwienie w kontekście utrzymania lakieru w czystości. Dobrze jest również zadbać o uzupełnienie ubytków w lakierze, które mogą stać się ogniskami korozji. Te zabiegi najlepiej wykonać przed nadejściem pierwszych mrozów.
Jeśli chodzi o podwozie samochodu, można pomyśleć o jego kompleksowym zabezpieczeniu antykorozyjnym. Na rynku jest wiele firm wykonujących tego typu usługę, jednak bardzo ważna jest cena. W przypadku zabezpieczeń za 400-600 zł nie ma co liczyć, że będzie to trwała i skuteczna powłoka. Obejmuje on zazwyczaj jedynie oczyszczenie manualne podwozia oraz położenie najtańszej powłoki antykorozyjnej. Dobrze wykonane zabezpieczenie polega natomiast na demontażu każdego elementu, wypiaskowaniu go, nałożeniu kilku specjalnie dobranych powłok a w razie potrzeby wymianie elementów, w których korozja weszła głębiej w strukturę metalu. Tak wykonane zabezpieczenie wytrzyma nawet 3-4 lata, w czasie których należy jedynie doglądać, czy powłoka nie została naruszona mechanicznie. Taka usługa kosztuje jednak 4-krotnie więcej niż podstawowe zabezpieczenie, dlatego nie każdy kierowca zdecyduje się na ten krok.